Andrzej Wajda zmarł 9 października 2016 roku.
Dnia 18 października 2016 w Krakowie odbędą się uroczystości pogrzebowe.
W krzeszowskim Kinie za Rogiem dnia 18 października 2016 roku odbędzie się projekcja filmu Andrzeja Wajdy „Brzezina” z 1970 roku.
Seans odbędzie się o godz. 17:00. Bezpłatne wejściówki dostępne pod nr tel. 75 610 60 15.
Scenariusz filmu powstał na podstawie prozy Jarosława Iwaszkiewicza. Akcja tego kameralnego dramatu rozgrywa się w leśniczówce otoczonej przepiękną brzeziną na przełomie zimy i wiosny. Do Bolesława przyjeżdża ciężko chory na gruźlicę brat Stanisław, by u niego spędzić ostatnie miesiące życia. Bolesław, mieszkający po śmierci żony z córką Olą i gosposią Maliną, nie potrafi przyzwyczaić się do ekstrawaganckiego stylu życia Stanisława, który chce czerpać z niego do ostatniej chwili. Rozpoczyna się podświadoma i uczuciowa rywalizacja obu braci. (źródło: Filmweb)
Opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza znałem od dawna, ale do bezinteresowności tego tematu musiałem dopiero dorosnąć. Ułatwiła mi to decyzja Telewizji Polskiej, która zamówiła Brzezinę. Prędko i szczęśliwie dokonałem wyboru aktorów.
Zaczęła się piękna przygoda. Co dnia przed moimi oczami pojawiały się nowe zjawiska. Najpierw, niezauważalnie niemal, zazieleniła się brzezina, ale już następnego dnia spadł ostatni w tym roku śnieg. Kilka dni później biegaliśmy pędem od rana, ażeby sfotografować scenę wśród żółtych kaczeńców. Zostało co prawda coś do zrobienia, ale następnego dnia kaczeńce zwinęły się już i kwiaty znikły pod wodą. Za to zażółciła się od mleczy pobliska łąka, aby już po kilku dniach pokryć się srebrnymi kulami dmuchawców.
Po pierwszych dniach ekipa przyzwyczajona do zaduchu studiów filmowych z trudem znosiła krystaliczne powietrze wczesnego ranka, dla wielu z nas był to szok. Nic więc dziwnego, że któregoś dnia dyżurny planu poprosił mnie o papierosa, mówiąc: – „To świeże powietrze mnie zabija”… Było to, jak żartowaliśmy, zatrucie tlenem. Pod wpływem tego niezwykłego narkotyku tworzyliśmy film inny, świeży i dla mnie samego zaskakujący. Chwyciłem w płuca powietrze, poczułem się lżejszy i ze zdziwieniem patrzyłem na ekran, jakby to był nie całkiem mój własny film. Coś z tej świeżości zostało, zarówno w grze aktorów, jak i w pracy kamery.
Andrzej Wajda (1926-2016)